poniedziałek, 2 lutego 2015

2.

Chris, w najlepsze rozmawiał z Trevorem, a ja właśnie poznawałam dwie nowe Jessiki które siedziały na dwóch siedzeniach przy tyle, od razu ustaliliśmy że na Jessice Willows mówimy Jesy, a do drugiej, albo po  nazwisku, albo pełnym imieniem. Rozmawiając z nimi śmiałam się wniebogłosy,  bowiem okazało się, że dziewczyny tak jak wszyscy nie znający pana Harrisona zaczęli się go bać.
-Faith co myślisz?- usłyszałam pytanie Trevora, na co spojrzałam na niego nie wiedząc o co mu chodzi.-Może weźmiemy tego chłopaka co siedzi sam by siadł z nami? Poznamy go trochę? Wydaje się spoko, a tylko siedzi i się na nas patrzy.-powiedział kiwając w kierunku siedzenia na jakim, o ironio siedział Liam.
-A gdzie ja wtedy siądę? -zapytałam mając nadzieje, że to zmieni jego decyzję
-Możesz u mnie na kolanach.- uśmiechnął się ukazując dołeczek w prawym policzku. Oczywiście uległam i zaraz po tym jak Trev zawołał bruneta w innej, (tym razem czystej) koszulce i luźno opadających dresach wstałam, by przyjaciel mógł wślizgnąć się pode mnie.-Cześć siadaj.-odezwał się do Liama. -Jestem Trevor, to Faith, obok siedzi Chris, a tam Cindy i Amy.
-Liam Payne. Faith już znam.-uśmiechnął się, a ja momentalnie stałam się czerwona. - Mieliśmy ciekawe spotkanie w sklepie.- powiedział, a chwile później autobus wypełnił dźwięk wahający się od kwiczenia świni po krztuszącą się świnkę morską, czyli śmiech Christiana.
-Wal się Chris.-mruknęłam i nie myśląc jak intymnie musiało to wyglądać oparłam się bokiem o klatkę Trevora i wtulając się w Brooksa próbowałam zignorować Chrisa opowiadające historię która mnie pogrążyła, po chwili usnęłam.

-Faith. -usłyszałam cichy szept przy uchu, niezadowolona wymruczałam odpierdol się i próbowałam spać dalej, jednak klatka piersiowa zadrżała od jego śmiechu, co mi tylko utrudniało czynność.-Jesteśmy już, zaraz wysiadamy.- to rozbudziło mnie wystarczająco bym spróbowała otworzyć oczy, i faktycznie, każdy powoli zbierał swoje rzeczy.
-Długo spałam? -zapytałam przecierając oczy co spowodowało czyjś śmiech, ale nie zwróciłam na to uwagi, byłam zbyt zaspana.
-Nie...-usłyszałam głos Trevora przy uchu.
-Jakieś dwie godziny.-Chris szybko sprostował wypowiedź Brooksa.
-Jeju przepraszam, mogłeś mnie obudzić, twoje nogi muszą umierać.-powiedziałam próbując wstać, ale brunet szybko mnie powstrzymał chwytając w tali i nie pozwalając się ruszyć.
-Myślę, że miał inny problem, mówiłem Ci tyle razy, że strasznie się wiercisz przez sen.- moje oczy podwoiły swoje rozmiary, speszona spojrzałam na bruneta u którego na kolanach przespałam ostatnie dwie godziny, a chłopak czerwony, (nawet na swojej szyi) ignorując śmiech Chrisa i dużo cichszy (i na pewno milszy dla uszu) Liama chował się za mną.
-Dobra dzieciaki! Pierwsza wychodzi moja grupa bierzemy bagaże i do pokoi, klucze są w drzwiach, numery znacie!  O 20 kolacja! -pan Harrison dał znak jak to dobrze być w jego grupie więc zadowoleni wyszliśmy z pojazdu.
-Mhm, tu jest genialnie. Czujecie te powietrze? -powiedziała ucieszona Jesy, na co Edwards od razu jej przytaknęła.
-Kocham morze.-usłyszałam nieśmiały głos jednego z Collinsów nie wiem tylko którego. Na razie jednak nie pytałam się o imię tylko ruszyłam w kierunku masy walizek by odnaleźć swój bagaż.

-Mój pokój na numer 44, mieszkam z dwoma nowymi dziewczynami.
-Jak mają na imię? Są miłe? Skąd są? -mama od razu zasypała mnie gradem pytań
-Obie to Jessicki nie wiem skąd są, i tak, są świetne.
-A reszta grupy? Kto jest wychowawcą.
-Pan Harrison. -zaśmiałam się, a ona mi zawtórowała.- A reszta grupy? Jest Cindy i Amy, z naszej szkoły, i Trevor. No i trzech nowych chłopaków, Liam i dwóch braci Collinsów, nie są zbyt rozgadani...
-Faith kolacja za piec minut...-głos Jess sprawił, że szybko pożegnałam się z mamą obiecując, że zadzwonię w przeciągu dwóch dni.

-Macie rodzeństwo? Ja mam młodszą przyrodnią siostrę.-zaczęła kolejny temat Jessy.
-Mam trójkę, Trevora, Rue i Cassy wszyscy starsi.-uśmiechnęłam się zapychając usta jedzeniem
-Trevor z naszej grupy jest twoim bratem?-zapytała zdziwiona Edwards
-Co? Nie.-zaprotestowałam starając się przełknąć posiłek- Brooks jest tylko kolegą, mój brat jest już po studiach i mieszka w Manchesterze. Rue studiuje, a Cassy ma męża i syna.
-Więc jesteś najmłodsza.-stwierdziła rudowłosa Edwards, na co skinęłam w ramach potwierdzeń.-Ja jestem jedynaczką.-powiedziała po chwili- I powiem wam szczerze, nie narzekam, mam co chcę i nie muszę się dzielić.-powiedziała zadowolona biorąc kęs swojej kanapki.
-Witam moje panie.-usłyszałam znajomy głos i Chris chciał pocałować mnie w policzek na przywitanie, ale w porę się odsunęłam co spowodowało jego prychnięcie.
-Wyjątkowo długo się gniewasz.
-Sam zacząłeś.-przypomniałam mu o tym jak to wielokrotnie dziś mnie upokorzył
-Przepraszam.-powiedział skruszony, pokręciłam głową dając mu znak, że dalej zamierzam się obrażać.
-Smacznego.-powiedzieli jednocześnie bracia Collinsowie.-Jestem Gordon, a to Robert.-uśmiechnął się blondyn o słodkich piwnych oczach wskazując ciemniejszego blondyna po swojej lewej stronie, obydwaj byli bardzo do siebie podobni tylko, że oczy Roberta były zdecydowanie jaśniejszego odcienia. W ciągu kilku minut do naszego stolika dołączyły Cassy i Amy, ale zaczynaliśmy się martwić kiedy stołówka stawała się pełna, a współlokatorów Chrisa czyli Liama i Trevora dalej nie było.
Zdziwiona ich nieobecnością przesiadłam się o te jedno krzesełko bliżej Christiana o jakie się odsunęłam wyrażając swoją obrazę.
-Gdzie oni są? -zapytałam bruneta szeptem.
-Nie mam pojęcia.-mruknął zarzucając swoje ramie na moje barki.-Jak wychodziłem z pokoju Liam brał prysznic, a Trev zbierał się do wyjścia.-wzruszył ramionami. Na szczęście właśnie w tym momencie na stołówkę weszli Trevor i Liam. Jeden ignorował drugiego i siadając przy stole mimo, że jeden miał siedzieć obok drugiego to odsunęli się od siebie na tyle ile tylko możliwe.
-Co się stało?- zapytałam Trevora co, akurat siedział obok mnie, poprawka, prawie siedział ze mną na krześle. Chłopak jednak machnął ręką twierdząc, że to męsie sprawy i nie muszę się przejmować.

-Dobra hołoto musze wam powiedzieć to co dali mi na kartce więc macie kartkę, a ja idę spać, a jakby któreś z was coś przeskrobało to macie się bronić rękami i nogami by do mnie nie leźć, bo przydzielę wam pokoje z kujonami.-zagroził i rzucił kartkę którą w ostatniej chwili złapał Liam nim zamoczyła się w zupie.
-O dziesiątej jest pobudka i idziemy na śniadanie, a o 12 na plaże. Serio? Tyle? I nie mógł nam tego powiedzieć?
-Pan Harrison.- zaśmiałam się z Chrisem i wstaliśmy od stołu.

Po dziesięciu minutach siedziałam z Chrisem i Trevorem u nich w pokoju, a Liam wyszedł do swoich kolegów, oczywiście proponując mi, że mogę iść z nim, ale wtedy Trevor zaczął się kłócić, że nie potrzebuje towarzystwa takich idiotów, więc lepiej dla swojego dobra zostałam w pokoju przyjaciela.
Pokój chłopaków był idealnym odzwierciedleniem naszego, różnica była taka, że u nich ściany były koloru zgniło zielonego, a u nas w nawet znośnym odcieniu pomarańczy. Łóżka były tak samo ustawione, czyli każde w innym rogu pokoju z własną szafką, co prawda nie da rady by mieścić do niej wszystkie swoje rzeczy, ale nie narzekamy, jakby nie było, jedziemy z jakiegoś dofinansowania i nie musimy płacić pełnej kwoty tylko połowę więc nie za specjalnie możemy narzekać.
-No chłopaki! To jest Faith i Chris! -usłyszałam głos Liama z momentem kiedy w towarzystwie dwóch innych mężczyzn wpakował się do pokoju.- Jezu Trevor nie zauważyłem Cie tak wtopiłeś się w tło tego syfu.-serio? Serio Liam? Ten tekst był godny pięciolatka.
-Jestem Harry.-przedstawił się brunet z burzą loków na głowie podając sobie rękę z chłopakami, a do mnie posyłając szeroki uśmiech. Drugi przedstawił się jako…Zen? Nie wiem do końca nie zrozumiałam, ale jedno jest pewne już na stracie zyskał moje punkty, minusowe punkty, nienawidzę papierosów, a od niego waliło nimi na kilometr. Krzywiąc się niezmiernie uścisnęłam jego dłoń zaraz potem przysuwając się w stronę Trevora. -Jesteście parą tak?- zapytał Harry widząc mnie i kolegę tak blisko.

-Co nie?- zaśmiałam się trochę nazbyt nerwowo.- Po prostu niecierpie zapachu papierosów.-odezwałam się i wdziałam jak Liam przygryza policzek w niewiadomym mi znaku.

2 komentarze:

Unknown pisze...

OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
Kocham i pozdrawiam <3 !

Anonimowy pisze...

Fajny rozdział :) Długo trzeba było czekać, ale warto :) Czekam na kolejne rozdziały :) @EvaStyles15